Hay!
Tytułem wstępu, tytułem tytułu wyjaśnienia. Celowo popełniłem tam błąd, taki już jestem, że lubię czasami zrobić coś tak, jak inni czegoś nie chcą widzieć. Nie mogą, nie chcą lubić, nie muszą powielać i chcieć chęci mieć. Zwróciliście uwagę, że 90% Polskiej Blogosfery tytuły okrasza angielskim jęzorkiem? Czemu? Nie wiem. Nie przeszkadza mi to nic a nic, ale ale wyjaśnić tego racjonalnie nie umiem. Proszę więc Ciebie o oświecenie mojej ciemnej gęby, którą stale spowija cień niewiedzy w tym zakresie. Sam robiłem do niedawna to samo i cholera, też nie wiem czemu! Uwielbiam też krążyć. Tym razem kurtka pilotka i na mnie i na...
...i na kimś innym. Na małym Bigwigu, który rwie dziewczyny oficjalnie i w towarzystwie błyszczy malinowatością. Jeszcze co do zangliczania tytułów na Polskich Blogach. Fakt ten rozumiem w pełni w sytuacji, gdy ktoś prowadzi Bloga dwujęzycznie, bądź po komentarzach wnoszę, że udziela się na zagranicznych forach. Ale głównie tytuły po ang. widuję u osób, które piszą dla rdzennych polek/polaków i próżno szukać chociażby jednego, zagranicznego komentarza, który mógłby mnie naprowadzić na jakikolwiek trop. Cóż, Polski język nie jest szczególnie wyjściowy i z tym zgadzam się w pełnej rozciągłości, ale jest jednocześnie niespotykany. Fajny. Trudny. W dodatku to, że go umiesz, że go używasz i potrafisz nim się posłużyć - jest cholernym wyróżnieniem, bo ze względu na trudność w jego nauczaniu tylko nieliczni posiądą wiedzę władania nim. Oczywiście mówię o obcokrajowcach. Przykozaczcie Polskim! Zupełnie nie wieszam tu na nikim psów, bo te tytuły nie przeszkadzają mi wcale a wcale. Po prostu chciałbym poznać powód. Tylko tyle.
Ja, jako duży TBW, mam na sobie kurtkę. Firmy C&A, tak więc tym razem nie pogadamy na jej temat nazbyt wyczerpująco, bo nie ma o czym. Czy to w kwestii firmy, czy jej jakości. Taka ło, kurtałka, którą lubię. Z resztą, czy wszystko w szafie muszę mieć pierwszorzędnej jakości? Dajcież spokój, dajcież odetchnąć, ulgi zaznać! Mówiłem w poprzednim poście, że tracę chęci na kolejne zakupy i ciężko znaleźć mi powód do ulegania ich pokusie. Złapałem się na tym po raz kolejny wczoraj. W dzień, podczas którego to łaziłem jak sęp po sklepach, zmacałem sporo zwieszonych ciuchów i stwierdziłem, że nic mi nie potrzeba. Nie, nie stwierdziłem, że nic mi się nie podoba. Stwierdziłem, że nic nie chcę. A jak chcę, to za drogie. Bo drogie nie oznacza, że tej rzeczy w szafie mi brak. Widziałem wiele, wiele mogłem zakupić a wyszedłem, cholera jasna, z trzema t-shirtami na lato. Dwa z (ze?) Zary. Trzeci z Cubusa. W dodatku z nowej kolekcji. Kurde mol, przecież tyle fajnych rzeczy wisi na wieszakach i pręży się specjalnie pod moją dłoń, która jak głupia opiera się kuszeniu. Jedyna rzecz, którą widziałem i jaka zamąciła mi w głowie jest cholernie fajna kurtka woskowana. Ale wydawać kolejne 350 zł na kolejną kurtkę nie jest pomysłem fajnym. Dodatkowo, to kurtka, którą od jednej z moich aktualnych odróżnia właściwie tylko kolor i materiał, plus detale...Cóż, czasami i ja mam chwile, podczas których decyduję się odsunąć ubrania na zdecydowanie dalszy plan. Niemniej, zastanawiam się konkretnie i ta kurtka nie daje mi spokoju.
Pod poniższą kurtką znalazł się sweterek kaszmirowy z Massimo Dutti. Pod spodem zwykły henley. Na szyi szalik z pashminy.
No więc, jako że temat górnej części mojego ciała został pokrótce wyjaśniony i uważam za zamknięty, to pogadajmy o spodniach. Kupiłem je podczas pobytu sylwestrowego. Mieli tam galerię handlową, a że mieliśmy z narzeczoną poczekać w niej na garść osób - to stwierdziliśmy, że kołkowe stanie w miejscu nie przystoi. A że moja pozycja Blogowa zobowiązuje, to poszukam jakichś ubrań, od których nadmiaru dostaję czasami szału. Kupiłem spodnie, też w C&A. Spodnie były w cenie niespełna 40 złotych. Godzinę wcześniej tyle wydałem na obiad. Po zakupach kolejny dzień więc bez obiadu (ej, żart...). Spodnie to za długie 5-pocket z bawełny w dziwnym kolorze. To sprany hmm...burgund może? Nie wiem jak ten kolor opisać słowem, więc niech za słowo posłużą zdjęcia. Bo kolor jest trudny do opisania, mają zaaplikowany na sobie efekt distressed, efekt sprania i strudzenia życiem (chcecie może bym parę słów poświęcił na ten temat w kolejnym poście?). Ogólnie, slim fit na max. Nie dość, że kupiłem je za małe o jeden rozmiar w pasie - choć w pasie są takie, jak niektóre moje optymalne rozmiarówki, to dobitnie opinają mi nogi. Niemniej, zrobiłem to z pełną premedytacją bo lubię slim fit. Mam mocno rozbudowane uda i by wyglądać dobrze - muszę kupować mocno obcisłe spodnie. A fakt rozmiaru metkowego ukazuje jak różne potrafią być rozmiarówki różnych producentów. Czasami posrane. A buty to Lasocki. Nie ma się czym chwalić, nie ma po co gadać.
A ten mały ziomek, to mały ziomek. Kurtka spasiła z moim, oraz narzeczonej autfitem. Ehh...polatałobysię! Nie mam prywatnego dżeta, to zwykły spacer z psem...Ale będę miał i umieszczę na tym Blogu jego zdjęcie. Za parę lat...
I jeszcze duży pilot:
~The-Bigwig
Great blog :)
OdpowiedzUsuńWould you like to follow each other?
x
www.stylebyprice.blogspot.com
Mnie sie bardzo podoba. Tez bym nie wiedzial jaki kolor maja te spodnie ;-)
OdpowiedzUsuńDuzy pilot prezentuje sie wiecej niz fajnie - meska kurtka, ciekawy odcien spodni.
OdpowiedzUsuńMaly pilot prezentuje sie rownie fajnie - jest przeslodki, a ten kaptur...brak slow <333
Fajny zestaw, ale muszę Cie zmartwić ten post należy zdecydowanie do małego Bigwiga :D wymiata, wszystkie sunie na osiedlu zapewne jego :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://mw-maleworld.blogspot.com
Proste! Wszystkie jego ;)
UsuńPozdrawiam
The-Bigwig
Musisz mi wybaczyć, ale tutaj zauroczył mnie Mały Pilot;))
OdpowiedzUsuńBoski!
Hah, masz racje, co do neonu to trzeba dodac tylko jeden akcent w ubiorze, gdyz w nadmiarze moze nam wyjsc totalny cyrk :D
OdpowiedzUsuńpodobaja mi sie Twoje spodnie, fajny kolor!
ALE PIES I JEGO WDZIANKO TO JEST PO PROSTU HIT!!!! Musze to pokazac czytelnikow na facebooku - rządzi :D
Bardzo mi miło Agato! Mojemu psiakowi pewnie też, ale wiesz jak to jest. On jest man na 100%, więc takich osobistych uczuć nie ukazuje ;)
UsuńPozdrawiam
The-Bigwig
piesek jest uroczy, w kapturku mu do twarzy :)
OdpowiedzUsuńu Ciebie też jest rewelacyjnie, strasznie spodobały i się spodnie i to jak leżą !
Hej!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ta kurtka. Bez nadmiaru zdobień i przypuszczam, że ciepła i wygodna. Połączenie pragmatyzmu i dobrego wyglądu to jest to co lubię. Cala reszta, jak zwykle bardzo na tak.
Chociaż pilotowi przydałby się biały niezbyt gruby i dość długi szalik.
Piesek zjawiskowy sam w sobie, a ubiór to podkreśla.
Anglicyzmy, hmmmm... kiedyś mi się zdarzały częściej, ostatnio staram się unikać. Śladem jest nazwa bloga, ale tego już nie zmienię.
Vislav zamiast Wiesław to już całkiem inna historia - wbrew pozorom to nie jest anglicyzm :-) a zdecydowały względy praktyczne i różne kontakty ze świata.
pozdr.Vslv
Dzięki Wiesław! Kurtka jest maksymalnie wygodna i maksymalnie ciepła, zgadłeś w 100%. Oczywiście nie jest w pełni naturalna, ale w zimie wybaczam ten fakt. Im cieplej, tym sukcesywnie odsuwam się od sztucznych dodatków, podczas zimy ich nie odczuwam. A jeśli, to chyba psychicznie tylko. Anglicyzmy rzuciły mi się w oczy ostatnio dopiero. Wcześniej na to nie zwracałem uwagi jakoś. Vislav, to pewnie oczko do rosyjskiego? ;)
UsuńPozdrawiam
The-Bigwig
raczej ogólnie starosłowiański, m.innymi średniowiecze i Rugia. Ponadto poprawnie Wiesław wymawiają tylko Polacy. W Europie i w kierunku wschodnim jestem Vislav :-)
Usuńw przypadku naszym angielski tytuł, który pojawia się tak często jak polski, jest czymś co pasuje do całego tekstu/looku. i bywa, że gra słów po polsku jest idealna, a bywa i tak, że w języku obcym sprawia wrażenie zgrabniejszej. ot, co :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
lena
i lubię bardzo bordowe jeansy. rzadkość u mężczyzn, a widzę ze szkoda.
To fakt, czasami język angielski zdecydowanie zgrabniej się prezentuje niż polski. Wszystko zależy od konkretnego słowa :)
UsuńPozdrawiam
The-Bigwig
dawno nie widzialam takiego psiego macho eleganta :) sory przycmil cie :)) nie no zartuje genialny kozuszek oj chcialabym zeby moj M w takim chadzal :)co do cen ciuchow -wchodzac glebiej w czeluscie internetu porownujac natykajac sie na rzeczy te same co w sklepach tak samo obfocone o cenach 2-3 nawet 4 krotnie nizszych stwierdzam nie bede chodzic po sklepach wiec najbardziej zaczyna mi tzw netshoping odpowiadac :) tak bylo z ZARA w ktorej to moja noga juz nie postanie - koniec nabijania w butelke a to wszytsko przez plaszczyk za 700 ktory mam identyczny za 200 wiec z latwoscia opieram sie pokusom:) co do ang w tytulach mam roznie raz tak raz siak a bloga dwujezycznie prowadzic nie bede jest translator wiec sens da sie skumac jak ktos bardzo chce :)bo wierz mi 99% nie czyta :)
OdpowiedzUsuńZARA to wbrew pozorom na prawdę droga firma w Polsce. Ja rozumiem, że za granicą to dość niska klasa, ale w Polsce biorąc pod uwagę zarobki to już prawie luksus. Aż szkoda bo niektóre ciuchy mają na prawdę fajne. Niektóre! A co do "netshoppingu" zgadzam się z Tobą. Wiesz, sklepy internetowe nie muszą opłacać czynszu ani wielu pracowników w sklepach stacjonarnych, więc jest taniej siłą rzeczy. A że niektóre podają wiele wymiarów to kupowanie w necie jest banalnie proste.
UsuńMały BW odbiera mi czytelniczki...;)
Pozdrawiam
The-Bigwig
genialne połączenie kolorów. :) i ten szalik! świetnie to wygląda. ;) ale i tak piesiu bezkonkurencyjny! ;D
OdpowiedzUsuńMusisz wybaczyć, ale Twój pies ukradł Ci całego posta :)
OdpowiedzUsuńCo do tytułów - u nas prawie wszystkie są polskie, celowo :) Jesteśmy w Polsce, piszemy po polsku, mamy polskiego bloga :)
Jemu ciężko nie wybaczać...;)
UsuńPozdrawiam
The-Bigwig
Spodnie są genialne!
OdpowiedzUsuńHaha, jaki pies! :D
OdpowiedzUsuńpiesek jest cudowny! i jego kurteczka! świetnie się razem prezentujecie ;))
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twoje bordowe spodnie, reszta pozatym tez super jak i oczywiscie piesek ;)
OdpowiedzUsuńjaki piękny piesek i jakie odzienie ^^ co do stylizacji, piękna. sam bym się tak ubrał :] i znów ta tajemnica budowana przez brak twarzy, ach...!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :]
Haha nie wytrzymam! Uwielbiam czytać Twoje posty, ale w tym przeszedłeś samego siebie! Buzia mi się śmieje od ucha do ucha! A mały ziomek, po prostu mistrzostwo! :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki :) cieszę się, że czasami czytacie moje teksty.
UsuńPozdrawiam
The-Bigwig
podoba mi sie połączenie kolorystyczne Twoje spodnie - bluzka :)
OdpowiedzUsuńco do anglicyzmów to pisząc o modzie ich nie unikniemy, sam zdecydowałeś, że określenia slippers, critter pants czy christmas sweater brzmią lepiej w oryginale, niż ich przetłumaczone wersje na pl.
OdpowiedzUsuńPodobnie z tytułami postów, angielski wydaje się być bardziej kompaktowym, o co właśnie chodzi w tytule, by zachęcić a nie przynudzać długimi opisami.
Pozdrawiam
http://delfinasshopping.blogspot.com/
Zgadzam się, że często po prostu angielski język jest ładniejszy. W sprawach mody gdzie zapożyczeń i tak jest mnóstwo, nie razi to aż tak bardzo. Jednakże ze względu na przesyt, wolę stosować polski ;)
UsuńPozdrawiam
The-Bigwig
Świetny blog. Słownik pomoże odróżnić "z resztą" od "zresztą", "na prawdę" od "naprawdę" ...
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że jako anonimowy. Gjj
Twój set jak zawsze - rewelacyjny ale dzisiaj to ziomek rządzi:] No napatrzeć się nie mogę na niego w tej obłędnej kurteczce!:]
OdpowiedzUsuńNo tak wyglądasz świetnie, kurtka super, no ale wiesz ....rozumiesz:)Twój pupil rządzi na całego :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję :)
Rewelacyjną masz tą kurtkę!!!!
OdpowiedzUsuńhehe bardzo fajne zdjecia! slodki piesek :)
OdpowiedzUsuńhaha, też się zawsze zastanawiałam nad tym fenomenem, kiedyś nawet tłumaczyłam swoje posty na angielski, chociaż zagraniczni komentujący to jakiś 1% u mnie - może chciałam się czuć taka nowoczesna i postępowa? Ale angielskojęzyczne tytuły pozostały, chyba dlatego, że po prostu lepiej brzmią :-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie Cię rozumiem. Sam też początkowo myślałem nad ang. postami, ale pomyślałem, że google translate powie czytającemu zza granicy tyle, ile trzeba.
UsuńPozdrawiam
The-Bigwig
jeansy..obserwuję i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńPsiaczek jest cudowny :)
OdpowiedzUsuńTa kurteczka jest fenomenalna :)
I trochę blask pieseczka przyćmił Pana Panie BIG WIG :)
Choć stylizacja bardzo mi się podoba, to w psiaku się zakochałam :)
Ehh..pies nawet na necie widzę rządzi w pełnym tego słowa znaczeniu ;)
UsuńPozdrawiam
The-Bigwig
śmiałam się na głos gdy zobaczyłam zdjęcia psiaka! ;D
OdpowiedzUsuńpocałuj się w łapkę, za tekst o naszym ojczystym.. :)
OdpowiedzUsuńkurtka psiny wymiata :)
a.
podoba mi się zestaw :) a pies w kurtce - genialne ;d
OdpowiedzUsuńach a co do tytułów postów - wole je numerować niż dawać angielskie hasła ;d
Szkoda, że te angielskie tytuły są takie... mało wyrafinowane. A po co większość sili się na englisz tytuły? Nie wiem. Może chcą pokazać, że są światowi
OdpowiedzUsuńsłodki psiak
Spodnie są rewelacyjne, mają idealny kolor i fason :D
OdpowiedzUsuńA wdzianko dla pieska jest po prostu mistrzowskie :P nie myślał o własnym blogu? :)
pozdrawiam :D
Jaka kochana psina ;D!
OdpowiedzUsuńxoxo :*
podoba mi sie!
OdpowiedzUsuńWyobraźcie sobie. Zrobiłem zdjęcia na nowy post, dzisiejszy. Zdjęcia mi przepadły, usunąłem omyłkowo...Więc musicie poczekać na mój zestaw jeszcze jakiś czas. Ale żeby wypełnić lukę dzisiaj postaram się dodać nowy wpis, ale bez moich zdjęć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
The-Bigwig
Jako entuzjasta i pasjonat języka polskiego (kto wie, może kiedyś uda mi się spełnić marzenie i zostać formalnie językoznawcą :) powoduje, że angielskie tytuły nie wzbudzają we mnie pozytywnych uczuć, aczkolwiek jeśli ktoś chce, to niech sobie je stosuje - mamy zagwarantowaną swobodę wypowiedz :)
OdpowiedzUsuńCo do zestawu, C&A nie jest marką, do której pałam jakimś szczególnymi uczuciami, ale ta kurtka prezentuje się na Tobie bardzo dobrze i był to jak najbardziej udany zakup. Także uważam, że nie wszystko w naszej szafie musi być zawsze najwyższej jakości, czasem można poluzować rygory :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Też nie lubię angielskich tytułów, ale przestały mi przeszkadzać. Po prostu, przesyt tego języka. Wszędzie, wszystko w angielskim. Może jakiś egzotyk na polskich blogach, jak włoski, hiszpański, czy piękny francuski to języki, przy użyciu których tytuł wygląda i ładnie i (co ważne) nieszablonowo! Więc jeśli zachodzi taka potrzeba, to polecam wszystkim używanie języków innych, niż angielski. Są języki na prawdę piękne...
UsuńPozdrawiam
The-Bigwig
no cześć. wyjaśnisz mi drogi kolego dlaczego nie ukazujesz swojej twarzy? ja się domyślam, ze już może gdzieś to wyjaśniałeś ale jeśli mam być szczera - a to znacznie lepsze niż mydlenie oczu - nie chce mi się szukać :) coś jest z nią nie tak :> XOXO
OdpowiedzUsuńKolega powie z chęcią ;) nie pokazuję twarzy bo chcę na internecie pozostać anonimowym. Zawsze bardzo poważnie traktuję anonimowość, więc nie mam ani fb, ani nk, ani żadnych innych kont na portalach społecznościowych. Nie wiem czy stale tak będzie, ale na razie jestem zwolennikiem anonimowości...A twarz jest hmm, bardzo na tak ;)
UsuńPozdrawiam
The-Bigwig
Wow! swietna stylizacja :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się <3
OdpowiedzUsuńW sumie zaczęłam się zastanawiać czemu moje tytuły są po angielsku i ... NIE WIEM :D Chyba faktycznie brzmią lepiej... Tak jak i angielskie piosenki. Choćby tekst traktował o smarowaniu chleba masłem to brzmi lepiej niż w naszym języku ;)
OdpowiedzUsuńFajne spodnie, podoba mi się :)
Obserwuję :)
Very nice outfit and the dog is so cute. Have a great day.
OdpowiedzUsuńhttp://www.fashiondenis.com/
spodnie na 6 :)
OdpowiedzUsuńzapraszam zainteresowanych : http://madllin.blogspot.co.uk/