BLOG PRZENIESIONY

Automatycznie zostaniesz przeniesiony na nową domenę :)

wtorek, 15 stycznia 2013

Co lubię? #1 Distressed/destroyed

Hej, ziomki i poziomki, ziomice i poziomice!


Najpierw opiszę Wam pewną sytuację, której dzisiaj byłem głównym ogniwem...Choć główniejszym był los.

Okazało się, że mój egzemplarz kurtki woskowanej, którą opisywałem w poprzednim poście miał...dziurkę na wysokości nadgarstka. Od tego cienkiego cycka, który trzyma metki. Taki cienki plastik, dzyngiel. Ktoś zbyt blisko kurtki położył "zgrzewarkę" i zgrzało plastikowy wihajster razem z materiałem kurtki. Powstała dziura. No szlag! W dodatku po zmierzeniu okazało się, że nie leży idealnie, bo to zupełnie inna rozmiarówka niż bordowej woskowanki tej samej firmy. Przyznam się bez bicia, że kurtkę w sklepie tylko ubrałem na gruby sweter i zakupiłem, bo zaufałem rozmiarówce bordowej Superdry. Błąd! Duży! Na szczęście przyjęli ją do zwrotu. Ale ta sytuacja ma swoje piękne zakończenie. Otóż. Przed oddaniem kurtki szukałem podobnej - znalazłem tą samą, to raz! Co ważne - m-kę, która leży nie dość, że perfekcyjnie, to nie ma żadnego defekt, to dwa. No ale, żeby cukru było mało - w ciągu raptem paru dni obniżono cenę o 60 złotych, to trzy!
JACKPOT! Proszę to wypowiedzieć w iście redneckowym stylu.


******


A teraz temat główny:







Na wstępie chcę powiedzieć Wam, czytelnicy moi, że nie wszystkie rzeczy, które prezentuję poniżej są rzeczami, które chciałbym mieć w szafie. Większości to rzeczy typu mocny hardcore, którego zapewne na mnie nie ujrzycie. Zresztą znacie mój styl jak mało kto...

Pomyślałem, że czasami pokażę Wam to, co lubię w męskim stylu ubierania się. Nazywają to inspiracjami. Ja raczej nazwę to tym, w czym się po prostu lubuję, lub co wywiera na mnie wrażenie. Pokażę to, co mi się podoba lub tworzy mi w głowie burzę. Nie jest to oczywiście jeden, jedyny styl a wiele, które będę tutaj czasami opisywał i tworzył specjalnie dla nich wpisy.

Ostatnio największy burdel w mojej głowie robi styl vintage, distressed/destroyed - zwał jak zwał. Są to ubrania, które swoim wyglądem mogą mówić nam coś o swej przeszłości (która notabene zwykle oznacza "zniszczenie" rzeczy w fabryce...). Pokazuje strudzenie życiem i przeżycie przez daną rzecz paru ciężkich lat. W znoju i problemach. Ubrania tego typu odczuwam jako ciekawe w pełnym tego słowa znaczeniu, choć można je odczuć jako brudne, wręcz perwersyjnie paskudne i styrane na siłę.

Główną sprawą, która cechuje w/w styl są "oczywiste oczywistości", jak wytarte spodnie, podniszczone kurtki, ewidentnie "znoszone", acz dobre jakościowo i dopasowane (!) rzeczy. Spatynowane, skórzane okrycia wierzchnie, brak przejmowania się kolejną skazą, wręcz chełpienie się jej obecnością. To styl życia, który jasno i wyraźnie mówi nam, że rzecz służy do noszenia. Że noszący jest Panem, a ciuch jest ciuchem, którym można zetrzeć kurz z ziemi uderzając plecami o posadzkę i czerpać radość z "patyny" którą osiąga po paru latach. Że kurtkę mogę rzucić na kamień i skoczyć do wody, nie szukać wieszaka czy prawideł do butów. Dla mnie casual, nienarzucający noszącemu przesadnej dbałości o swój wygląd to takie ubrania, w których możemy w każdej chwili zacząć biec na autobus nie obawiając się o plasknięcie twarzą w mokry chodnik przez skórzane podeszwy butów. Możemy pobić paru palantów i nie przejmować się ewentualną przewrotką na glebę. To sytuacja, podczas której - po prostu - ubrania są do noszenia, nie do pierdzielenia się z nimi przez godzinę rano. Żeby nie było, to żadna ofensywa! Po prostu, czasami lubię tak, a czasami tak. Żeby życie miało smaczek, raz formalik, raz casulaczek. To zupełne, całkowite, 180-cio stopniowe przeciwieństwo stylu, który propagują wspaniałe, gładkie i pięknie dopasowane ubrania. Nie ubieram się jak bezdomny lub kloszard spod budki z piwem. Opisuję to, bo momentami rzeczy, nad którymi pieję z zachwytu - są distressed. Ale co dla mnie odróżnia brudasa, od świadomie ubierającego w tym style ubrania? Że są pachnące, czyste (wiadomo, chodzi o typowy, tworzący się podczas noszenia brud).


******

Spodzień:




Aktualnie największym powodzeniem cieszą się wytarte jeansy. Niestety, nowoczesne wyroby zwykle nie mają wiele wspólnego ze stylowym "podniszczeniem" ubrań. Mają dziury w miejscach, które podczas normalnego użytkowania nigdy w życiu by nie powstały. Mają wytarcia w miejscach gdzie bynajmniej nie wystaje nam ani kość, ani mięsień, a mówimy o ludziach. Pomimo nieznajomości przez większość z nas ludzkiej anatomii - tak jednak wytarte w sposób paskudny jeansy tworzą ewidentny zgrzyt i "nie grają" z ludzką anatomią. Dlatego unikajcie jeansów, których przetarcia są wprost nienaturalne. W dodatku wytarcia nie mogą być przesadnie mocne, by nie powodować podobnie negatywnych odczuć, co wytarcia w nienormalnych miejscach.



Gdzie wytarcia są na plusie?
- kieszenie (od wkładania doń dłoni)
- w miejscu, gdzie biodro przechodzi w udo - "kocie wąsy"
- kolana
- szwy wewnętrzne od ciorania jedną nogawką o drugą
- łydki (tył)
- zgięcia kolan (tył - kocie wąsy)
- dół spodni
- sprany kolor
- wyblakły kolor (sun fade)

Omijać:
Spodnie, które zniszczone mają miejsca gdzie dziura, czy wytarcie, nie miało prawa powstać. To miejsca, które nie odstają z naszego ciała na tyle, by włóczyć nimi po ziemi podczas prac fizycznych. Dlatego tylne części uda (chyba, że urzędnik), przednie części uda (chyba, że prezes z prywatną sekretarką), czy goleń (chyba, że adept muay-thai) - to bardzo złe miejsce na wytarcia. Zdarza się również stosowanie przez niektóre firmy czynności, której nazwą jest "dirty wash". Jest to sposób farbowania ubrań, który na myśl przywodzi ubrania nieprane, brudne wręcz. To już sprawa mocno...trudna. Niewielu może w takich spodniach wyglądać dobrze i niezbyt pretensjonalnie. Niemniej, ciekawy akcent, ale wyłącznie jako niewielki dodatek - na kolanach czy w rejonach kieszeni. Nie miałem nigdy spodni z takim efektem i zapewne miał nie będę, ale co kto lubi.



******

Góra:
Okrycia wierzchnie, jak kurtki - mają przepiękny proces starzenia się. To faza, która może trwać i dekadę, podczas której dowiadujemy się o jakości danej rzeczy więcej, niż kiedykolwiek wcześniej. Kurtki wyniszczone, w stylu który Wam opisuję spotkać w sklepie jest niezwykle ciężko. Jedyną właściwie częścią tego typu garderoby w owym stylu są katany jeansowe. W ich przypadku wręcz zalecam unikanie wyrobów, które wyglądają na "nówkę sztukę". Taka wygląda skrajnie pretensjonalnie i nienaturalnie. Lekkie "zniszczenie" kurtki jeansowej zdecydowanie poprawia jej percepcję. Kurtki skórzane z kolei to osobny temat. W ich przypadku naturalnym procesem starzenia nazywamy "patynę". Podczas tego procesu na skórze zachodzą niesamowite zmiany, które obrazują myślę w sposób perfekcyjny poniższe zdjęcia. Mamy więc zmianę kolorów, zmianę faktury. Widzimy lekko zaśniedziałe napy oraz zamki. Zdecydowanie nie podoba mi się kurtka skórzana, której brak pięknej, naturalnie wyegzekwowanej od czasu patyny.


Skóra:
 Gdzie wytarcia są na plusie?
- łokcie z zewnątrz
- łokcie wewnątrz (kocie wąsy)
- barki
- plecy - górny rejon (łopatki)
- przedramię
- wszelkie wystające elementu
- blaknięcie materiału zarówno od noszenia, jak i od światła słonecznego

Omijać:
Tak jak w poprzednim punkcie, w ramach którego poruszyliśmy temat spodni. Otóż nie kupować rzeczy, których wytarcia czy podniszczenie nie sprawia wrażenia naturalnego i jest nachalne. Mowa tutaj o wytarciu w dolnej części pleców (lędźwie), klatka piersiowa (chyba, że piłkarz), czy biceps (chyba, że Burneika). Pamiętajcie - miejsca, które wyglądają naturalnie wytarte to takie, które mogą być wytarte naturalnie. No chyba, że ktoś jeździ klatą po ulicach a podpiera się tyłem ud...A brr, nie polecam sobie wyobrażać.



******


Buty:

Buty same z siebie patynują się perfekcyjnie, ale wiele zależy od ich wyglądu już w momencie zakupu. Wiele zależy także od jakości skóry, która im lepsza - tym piękniej będzie się starzeć. W przypadku butów sprawa jest prosta. Mają być dobrej jakości i dobrego, klasycznego wyglądu. Nie mogą wiać tandetą! Podniszczone, tandetne buty, to znoszone buty flejtucha. Znoszone buty świetnej jakości, to znoszone buty świadomie ;) W tej części garderoby widzimy głównie naturalnie postarzaną skórę, czasami lekko zmatowane elementy, a także "rozchłestane" sznurówki, czasami nawet urwane w połowie. Nie stosuję tego patentu, ale jako, że opisuję wszystko to opisuję wszystko.


******

Dwa słowa na ostatki: Pamiętajcie, taki element musi być J E D E N i nie więcej. Stworzycie dzięki temu faceta pewnego siebie, który zarówno wie, że ubranie musi być czyste (vide czyste spodnie przy distressed kurtce i vice versa) i Z GŁOWĄ nosi coś "leciwe". Tutaj wiele zależy od smaku, nie umiem powiedzieć z czym jestem na tak, a z czym nie. Niemniej, wiele z tych rzeczy, które widzicie w tym wpisie bym w życiu nie założył (hardcore...), a jest parę, które z chęcią bym przyjął.




Co myślicie o tym stylu? Jest to pretensjonalne i jeśli zastosowane w przesadny sposób - idiotyczne. Ale ma to także swój urok, niewątpliwie. Dla mnie - fajne w niektórych sytuacjach.


~The-Bigwig

19 komentarzy:

  1. Uff..dobrnęłam do końca długiego opisu, ale było warto :) Uwielbiam u mężczyzn takie "znoszone" kurtki, są więcej niż tylko okryciem, są jakby częścią osobowości, duża mówią o stylu i są zajeb....e męskie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle dzięki za fajne słowa :)

      Pozdrawiam
      The-Bigwig

      Usuń
  2. swietny tekst. wyczerpales temat. nie byla to ogolnie moja bajka ale po tych zdjeciach zaczal do mnie przemawiac. te kurtki barbura sa swietne. pasuje im styl distresd

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnie zdjęcie bardzo mi się podoba, styl ten w pojedynczych elementach jak kurtka, torba jest dla mnie do zaakceptowania jednak total look w tym stylu to dla mnie byłaby wielką przesadą. Taki styl musi jednak pasować do osobowości, musi to razem współgrać. Ciebie bym widział w takiej kurtce, ale już w spodniach, które pokazałeś nie.

    Pozdrawiam :)
    http://mw-maleworld.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Przesada wszędzie jest przesadą, ale w tym stylu przesada przechodzi ludzkie pojęcie.

      Pozdrawiam
      The-Bigwig

      Usuń
  4. Oj jakże przyjemnie się czyta i ogląda Twoje posty :)

    OdpowiedzUsuń
  5. fajny długi post, świetnie się czyta. Fajnie piszesz kolego, cały post "na plusie" ;-) co do sedna tematu to takie rzeczy wyglądają bardzo męsko. Mnie się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  6. Do "z resztą" dołożę "na prawdę" - też często powtarza się na tym blogu w znaczeniu innym niż zamiana fałszu na prawdę. Lubię oglądać ładne rzeczy (nie tylko stroje) ale ortografia mnie boli. Proszę się nie obrażać, proszę się poprawić...

    OdpowiedzUsuń
  7. genialny tekst! świetnie to wszystko opisałeś!
    ostatnie zdjęcie bomba !

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeżeli chodzi o dżinsy to moim zdaniem lepsze jest znoszenie raw denimu, w celu uzyskania przetarć itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny pomysł. Zupełnie, totalnie zapomniałem o raw denimie, dzięki! Coś pewnie na ten temat napiszę w przyszłości.

      Pozdrawiam
      The-Bigwig

      Usuń
  9. strasznie swietna lektura, uwielbiam czytac Twoje posty - strasznie wciagaja :]
    a co do tego stylu, pewnie gdybym zobaczyla same zdjecia bez Twoich wywodow na ich temat pomyslalabym, ze sa nie fajne, ale teraz widze ze sa mega meskie i maja w sobie faktycznie to cos - ta swoja historie!

    OdpowiedzUsuń
  10. No i nie ma tego złego,co by na dobre nie wyszło;)-to do kurtałki:D
    Natomiast co się tyczy stylu vintage to uwielbiam,szczególnie jeansy i męskie,skórzane kurtki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, nie ma tego złego. Teraz mam lepszą, tańszą, niedziurawą kurtkę ;)

      Pozdrawiam
      The-Bigwig

      Usuń
  11. styl vintange bardzo lubię!:)

    OdpowiedzUsuń
  12. uwielbiam te kurtki skórzane, bo można je dołączyć do wszystkiego. Ostatnio zakupiłem podobną w zarze i czekam na paczkę, tylko ciekawy jestem jakości!

    OdpowiedzUsuń
  13. Stara fraza, że bogatemu to i byk się ocieli zdarza się w Twoim Bigwigu przypadku sprawdzać aż za dobrze :D Jako stały bywalec secondhandów nie mogę nie doceniać rzeczy naznaczonych zębem czasu, gdyż z samej specyfiki tych sklepów takich ubrań jest tam na pęczki. Moja ramoneska ma na sobie kilka mechanicznych uszkodzeń i początkowo myślałem, czy by ich nie zrekonstruować za pomocą magicznych specyfików saphira, pomyślałem jednak, że byłoby to względem niej karygodne - odebrałbym jej część historii, która, dzięki jej zakupowi, stała się i moim udziałem. Taka już zostanie, aż się godnie zestarzeje, a kto wie, biorąc pod uwagę, że jest to wyrób znakomitej jakości, kiedyś przekażę ją potomkowi? Kto może to teraz wiedzieć :D

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń