Następna proszę.

Hmm...ten Blog powinien nosić inną nazwę...A jaką? Może - "Moje nowe, skórzane nabytki"? Oczywiście piszę to z (pewnym) przymrużeniem oka, aczkolwiek niezaprzeczalnym faktem jest, że ostatnimi czasy każdy z kolejnych postów cechuje się minimum jedną, zakupioną niedawno rzeczą. Nie jest także tajemnicą, iż nowymi zakupami w przeciągu ostatnich paru tygodni zwykle są kurtki wykonane ze skóry naturalnej. Tak jest i dzisiaj.

Czytaj dalej

Ten post obsadza kolejna skórzana kurtka - bomber, tak jak w ostatnim wpisie tak i ta pochodzi z Massimo Dutti. Kupując ją przez internet nie miałem niestety żadnej, choćby minimalnej pewności co do jej dopasowania i tego jak będzie na mnie się prezentować. Jej przymiarka po dotarciu do domu utwierdziła mnie w przekonaniu pozostawienia jej u siebie i dobrego wyboru kupując ją. W kurtkach skórzanych szukam ascetyzmu i prostej, niezabrudzonej lipnymi przeszyciami i dodatkami bryły. Dostałem to kupując za "grosze" tę kurtkę - pełną gębą minimalizm, klasyka i prostota, w dodatku świetne wykonanie i skóra, która pachnie w całym mieszkaniu. Kolor co prawda na zdjęciach nie wyszedł w pełni poprawnie ze względu na ostre i świecące prosto we mnie, nisko osadzone słońce (przez co zdjęcia cechuje prześwietlona skóra mojego ciała) ale pogląd jest.

Porównując ją z kurtką MD z ostatniego wpisu mogę dojść do paru konkluzji. Jest lżejsza, nie czuć jej na sobie, a sama skóra (owcza) sprawia wrażenie cienkiej w porównaniu do pilotki (ze skóry bydlęcej). Przy zimowej aurze jest to wadą, ale przy pogodzie aktualnej - zaletą przeogromną, kupując więc te dwie kurtki dokonałem pewnego "dopełnienia". Aj, zadowolenie pełną gębą, bo tego typu przejściowej kurtki szukałem już jakiś czas (takie wytłumaczenia na nowe zakupy serwuję sobie zawsze ;)

Pod spodem zwykła bluza, której użytkowanie sprawia mi niezwykle dużo radości. Tak z jej wyglądu, jak i fajnego w dotyku materiału czy absolutnie neutralnej szarości, co pozwala na łatwe dopasowanie jej do reszty mojej garderoby.

A na dole - spodnie, które niedawno pokazywałem na Blogu ale w wydaniu eleganckim - teraz pokazuję Wam, że takie spodnie przy butach poniekąd sportowych - mogą prezentować się świetnie. Podkreślając Wam sprawy ważne - takie spodnie MUSZĄ być zarówno świetnie dopasowane - jak i nie mogą posiadać kantu. Ich prezencja będzie wtedy praktycznie na równi z chinosami, aczkolwiek wykonanymi z wełnianego materiału, zaś materiał na tle chinosów będzie się wyróżniał w bardzo miły dla oka sposób.

Ważne także jest samo białe obuwie. MUSI być klasyczne, proste i "eleganckie" w formie. Tak jak u mnie. Na zdjęciach stopy wpadły w Najki, które wagą jako jedyne pasowały mi w "punkt" do reszty zestawu. Co świetne przy butach czerpiących z klasyki w kolorze bieli - że pasują praktycznie wszędzie, zarówno kolorem jak i całkowitym odbiorem, co kolejny raz staram się udowodnić. Buty są brudne, ale jest w tym urok, którego nie bardzo chce mi się pozbywać...

~The-Bigwig