Monki. Błękit. Granat.

Cześć!

No i mój najnowszy post, czas nadszedł. Debiut moich ostatnio zakupionych butów. Oraz spodni.

Mam na sobie to, co lubię. Idąc od góry, są to typowe dla mojego stylu rzeczy, które noszę nad wyraz często. Marynarka klubowa ze złotymi guzikami, jakże typowymi dla klubowych zestawów. Pod nią koszula. Koszula jak koszula, w niezbyt przeze mnie lubianym kolorze typowej bieli. Lubię jedynie fakt, że jest to świetny oxford, button-down Chciałem nieco zgasić około-niebieskie zabarwienie całości zestawu neutralną koszulą. Tak też się stało.

Niżej. Nogi wpadły w bawełniane spodnie "washed-in" w kolorze błękitu/niebieskiego. Kupiłem je po dobrej cenie, choć po zakupie wymagały paru przeróbek krawieckich. Oczywiste oczywistości, jak zwężenie i skrócenie. Lubię kolory wyblakłe, sprane. Takie, które nie wyglądają na "przed chwilą" farbowane. Życie, życie i jeszcze raz życie.

Pasek do spodni dopasowałem kolorystycznie z butami. Dobrze to wyszło, choć kupowałem "na pałę". Knit, jak knit. Błękitny, prawie w kolorze spodni.

 A na stopach mój najnowszy nabytek. Monk Shoes. Mocno niszowy, rzadko spotykany rodzaj obuwia. Dla mnie - jedne z najpiękniejszych modeli butów męskich. Od dawien dawna chodziły mi po głowie. A jako, że wreszcie nastała opcja by je kupić, nie zawahałem się ani chwilki. Mają ładny kolor, jasny i mocno casualowy brąz/camel. Tego też szukałem. Są wygodne, choć muszę górną klamerkę zapinać na inną dziurkę, aniżeli klamerkę niższą. To fakt wywołany przez dość wysokie śródstopie. Chodzą mi po głowie zamszowe, ale to już trudniejsza sprawa, wymagająca sporego zaangażowania.

Powiem Wam, że było mi zbyt ciepło w tym ubraniu. Oj, było. Co prawda zdjęcia nie były robione dzisiaj, więc nie grzało przesadnie, choć ze względu na mój obniżony próg odczuwania ciepła - było mi zbyt gorąco. Niemniej, czułem się w tym ubraniu wyśmienicie w kwestii samopoczucia.

~The-Bigwig